przez Pożeracz_Flaków » 14 kwi 2009, 13:40
Czy strusie mają uczucia?
Nebraska. Właśnie trwa zima stulecia. Okno w fabryce WeTheStraight, która produkuje linijki, kątomierze i ekierki jest całe zasypane śniegiem. Zresztą i tak nie ma na co patrzeć. Trwająca już kilka dni zamieć skutecznie przesłoniła wszelkie widoki. Nastrój przygnębienia jest dodatkowo potęgowany tym, że nasz bohater musi siedzieć teraz w pracy. Jego praca nie jest skomplikowana. Gaw pracuje w Sekcji Linijek. Jego zadaniem jest produkować proste linijki. Gaw jest typowym dwudziestoparolatkiem. Nie znosi swojej pracy i nie ma dziewczyny. Ledwo łączy koniec z końcem, od wypłaty do wypłaty. Jednak nie szara rzeczywistość Gawowego życia zajmuje go teraz najbardziej. To jest coś innego...
Linijka nie była prosta.
Niby nic. Każdemu pracownikowi zdarza się czasem pomylić i zrobić krzywą linijkę. Jednak tym razem było inaczej. Tym razem coś pękło w Gawie. Pękło w jego wnętrzu i teraz rozprzestrzenia się po jego ciele. Próbuje się wydostać na zewnątrz. Krzyczy. Gaw wstał ze swojego miejsca pracy, podniósł krzywą linijkę i przyłożył ją do swojego lewego oka, prawe trzymając zamknięte. Głośno dysząc otworzył usta. Wyglądał jakby bardzo chciał coś powiedzieć, ale za żadne skarby nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. Znacie to uczucie. Lewe oko Gawa ciągle uparcie wypatrywało czegoś poprzez nienaturalnie skrzywioną linijkę. Milimetry, centymetr, milimetry, centymetr.
Linijka nie była prosta.
Sąsiadem Gawa w fabryce jest jego najlepszy przyjaciel Bloo. O ile najlepszym przyjacielem można nazwać osobę, z którą się rozmawia i z którą się przebywa tylko po to, żeby w czasie przerwy śniadaniowej nie stać samemu. Tak naprawdę Bloo denerwuje Gawa, który uważa go za dziwaka i świra. Nic w tym dziwnego, skoro Bloo ciągle gada jakieś chore rzeczy i swoje porąbane prawdy życiowe w stylu: "skoro jednorożec wziął swoją nazwę od jednego rogu, to byk powinien nazywać się dwuróg". Właściwie to nikt go tu nie lubi. Wróćmy jednak do Gawa, który z jednym otwartym okiem ciągle stał i wpatrywał się w linijkę. Krople potu zrosiły mu czoło. W tym czasie Bloo oglądał przez szkło powiększające ekierkę nad którą właśnie pracował. Chyba zobaczył tam coś śmiesznego, bo co chwilę śmiał się do siebie.
- Ej, Gaw - powiedział nagle - Gaw, ty cieciu szkolny w muzeum na nocnej zmianie, spójrz no na to, musisz to zobaczyć, mówię ci, cho no tu.
I zaczął znowu nienaturalnie rechotać, aż mu łzy i smarki poleciały z wrażenia. Był to bardzo dziwny śmiech. Brzmiał mniej więcej tak: "yhhhyhrhrhrhyyyhhhuhhrh". Nie dziwcie się, że nikt go nie lubi. Po kilku sekundach braku odpowiedzi ze strony Gawa, Bloo podniósł wzrok, wytarł smarki o rękaw i spojrzał na swojego przyjaciela.
- Ej, co się dzieje? Dlaczego patrzysz w tą krzywą linijkę? Stary, co jest?
Gaw nie odpowiedział. Stękał tylko cicho, jakby podejmował niesamowity wysiłek fizyczny. Cały drżał.
Linijka nie była prosta.
Bloo podszedł do Gawa i zamachał dłońmi przed jego twarzą. Zero reakcji. Potrząsnął nim.
- Mój Boże, poczekaj tu. Pójdę po pomoc. - powiedział i pobiegł. Z lewego oka Gawa zaczęły cieknąć łzy. Nagle za sobą usłyszał kroki. Była to Lucy Lu. Rozdawała faktury w fabryce. Przechodziła obok stanowisk seksownie kołysząc biodrami i z góry patrząc na tych wszystkich roboli. Napawała się myślą, że oni wszyscy zwierzęco pożądają jej gorącego ciała, ale ona leciała na Toudiego z działu kadr. I gdy tak przechodziła nagle coś zwróciło jej uwagę. To trzęsący się mężczyzna, który stał tyłem do niej i przykładał sobie rękę do głowy. Podeszła do niego.
- Przepraszam, ale mogę Cię prosić byś wrócił do pracy? Nie jesteś tutaj na wakacjach, prawda? - Najpierw zdziwił, a potem oburzył ją brak reakcji ze strony Gawa.
- Słuchaj, bo pójdę do dyrekcji i ci się oberwie.
Gaw coraz mocniej przyciskał linijkę do skroni. Jego oddech przyspieszał. Wokół niego i Lucy Lu robiło się coraz większe zbiegowisko ludzi.
Po chwili Bloo wrócił z Jednookim Świerkiem, fabrycznym lekarzem z Rosji.
- Hej, Gaw, co sie dzieje? - zapytał - Nie możesz nawet odpowiedzieć?
- On tak cały czas panie doktorze - Odpowiedział Bloo, który przestraszył się, że być może stracił już na zawsze kontakt ze swoim jedynym kumplem.
Świerku wyciągnął strzykawkę i stała się dziwna rzecz, gdyż igła złamała się na skórze Gawa. Wtem! Gaw odsunął rękę z krzywą linijką od swojego oka. Wszyscy zamarli. Nasz bohater ciągle nic nie mówił. Uklęknął. Następnie skulił się w pozycji embrionalnej. Wszyscy obecni na hali poczuli nagle niewyjaśniony strach i chłód, mimo iż okna były pozamykane. Coś się z nimi stało. Wszyscy, w tej samej chwili, całkowicie zjednoczeni mieli tylko jedną myśl w głowie
Linijka nie była prosta.