Drogi czytelniku, pozwól proszę, że recenzję tę zacznę od ostrzeżenia. Patrząc na zamieszczone poniżej kadry, możesz uznać, że autorka tego tekstu klasyfikując anime o cukierkowej grafice i typowym dla kiepskich romansów zestawie bohaterów do gatunku „horror” pomyliła je z jakąś inną produkcją. Nic bardziej mylnego, nie dajcie się zwieść! Już na wstępie chciałabym zaznaczyć, że Higurashi no Naku Koro ni jest produkcją przeznaczoną wyłącznie dla widzów o mocnych nerwach (i odpornym żołądku), która pomimo umowności wynikającej z przedstawienia świata za pomocą animacji jest wystarczająco brutalna i psychodeliczna, by zapewnić wrażliwszym osobom traumę. Jeżeli po nią sięgacie, czynicie to na własną odpowiedzialność.
Anime o naprawdę dobrej fabule. Nie zrażajcie się kreską. Mimo, że jest cukierkowa to można się przyzwyczaić. Przez pierwsze odcinki pewnie nie będziesz wiedział o co chodzi. Najpierw główny bohater jest znęcany psychicznie przez koleżanki, potem popada w obłęd i morduje je. Sam chłopak później znika. Policja odnajduje go później martwego w budce telefonicznej na obrzeżach wioski. Miał rozszarpane gardło. Kolejny odcinek przynosi niespodziankę. Wszyscy żyją, a akcja przenosi się o jakiś czas do tyłu. Tym razem dzieje się inaczej. Patrzymy na akcję z innej perspektywy. Znowu ktoś ginie i ktoś znika...
Anime trzyma w fotelu do samego końca, żeby nas rozczarować ... jego brakiem. Na szczęście wszystko wyjaśnia się w drugim sezonie (Higurashi no naku koro ni kai). Jedno z najlepszych anime jakie widziałem.