BlooD napisał(a):no, rzeczywiście ciekawa, skopiowała z jakieś strony.
Sharon1916 napisał(a):2. Nie ufam politykom, te ich kampanie to nic innego jak zorganizowane akcje masowego nabijania ludzi w butelkę, a te ich programy, obietnice to po prostu stek kłamstw, tak uważam
3. Mój jeden głos nic nie znaczy, on nie zapewni danemu kandydatowi ani sukcesu, ani jego brak nie spowoduje klęski, wybory prezydenckie wygrywa się różnicą tysięcy czy milionów głosów a nie jednego, dwóch czy kilkunastu
4. Moje szczęście i dobrobyt zależą od mojej pracy, zaradności, inicjatywy, nie od wyborów. Po prostu to ja muszę się starać aby mi było w życiu jak najlepiej, politycy tu nie mają nic do rzeczy.
Przecież nie chodzi mi o oczekiwania typu rozdawnictwo, ale np. obniżka podatków, tworzenie dobrego, prostszego, przejrzystego prawa...
5. Niska frekwencja to także informacja dla polityków, opinii publicznej ile są warci politycy i to co robią. Od 1989r w jakichkolwiek wyborach tylko chyba 4 razy frekwencja przekroczyła 50%. W pozostałych ponad połowa obywateli uprawnionych do głosowania pokazała politykom (wszystkich opcji) ile są warci oni i ich obietnice. Skoro aż tak dużo niegłosujących to chyba coś nie tak, skoro aż ponad połowa obywateli nie została przekonana przez polityków do pójścia do urn, do walki o lepsze jutro (formalnie przecież chyba o to chodzi w wyborach, taki jest ich sens).
Te ponad 50%, które nie idzie głosować mogłoby dać wejście do parlamentu (z większością !) alternatywnej partii. Te 50% mogłoby coś zmienić. Gdyby chciało.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości